Strona główna/Urząd/Aktualności/Wiadomości Urzędu Miasta/Racibórz obchodził Narodowy Dzień Pamięci o (..)

Racibórz obchodził Narodowy Dzień Pamięci o "Żołnierzach wyklętych"

2016-03-06
 

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych obchodzony jest 1 marca. W tym roku obchodzy tego święta były rozciągnięte w czasie. Ich kulminacyjnym momentem była inscenizacja odbicia przez partyzantów, którzy nie złożyli broni w 1945r., więźniów z rąk komunistycznego aparatu bezpieczeństwa.

Rekonstrukcję raciborzanie mogli oglądać na dziedzińcu Zamku Pastowskiego. Wzięli w niej udział m. in. członkowie grup rekonsturkcyjnych z Rybnika, Warszawy, a nawet Czech (grupy rekonstrukcyjne "Rodzynki", "Szturman", Bractwo Strzeleckie z Mikołowa). Przedstawieniu przyglądały się dziesiątki mieszkańców naszego miasta. Wśród można było dostrzec także ważne osobistości życia publicznego Raciborza. Na dziedzińcu piastowskiego zamku pojawili się m.in. Prezydent Miasta Mirosław Lenk, Zastępca Starosty Marek Kurpis, Poseł na Sejm RP Czesław Sobierajski, Radni Miejscy Marek Rapnicki, Michał Fita, Michał Woś, a także Radny Powiatowy Dawid Wacławczyk. Wydarzenie poprzedziło krótkie wystąpienie moderatora obchodów Michała Kędzierskiego, który wyjaśnił rolę "Żołnierzy Wyklętych" w najnowszej historii naszego kraju oraz poprosił o zabranie głosu Mariana Szlapańskiego - Przewodniczącego Światowego Związku Żołnierzy AK - Oddziału w Raciborzu. Następnie zaprezentowano rekonstrukcję zdarzeń, które mogły mieć miejsce w naszym kraju po zakończeniu II wojny światowej.

Jedno z niewielkich miasteczek w Polsce. Już po zakończeniu wojny. Na placu targowym obok straganów uwija się złodziej. Błyszczące, soczyste jabłka lądują w jego kieszeni. NIe zauważył, że za jego plecami odbywają się ćwiczenia Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Oni natomiast zwrócili uwagę na niego. W ruch idą kolby karabinów i ciężkie podkute buty. Senną ciszę targu rozdziera przenikliwy skowyt bitego człowieka. Razy dosięgają jego twarzy, brzucha, nóg. ORMO-wcy nie mają litości, Kilka minut później przed budynek miejscowego Urzędu Bezpieczeństwa, w którego kazamatach katowani są członkowie jednej z formacji podziemnych, z piskiem opon hamuje półciężarówka. Amerykańska. Z wnętrza pojazdu wyskakują mężczyźni. Są różnie ubrani. Mundury różnych wojsk i różnych formacji, skórzane płaszcze, rogatywki i pilśniowe kapelusze. Również broń, którą mają przy boku jest różna. Niemieckie schmeissery, brytyjskie steny, radzieckie pepesze. 

 

W akcjach przeprowadzanych przez zbrojne podziemie po 1945r. brały udział także kobiety. 


Dziedziniec miejscowej katowni wypełnia grzmut. Huk wybuchu ręcznych granatów jest ogłuszający. Sekundę później rozlega się kanonada. Grają śmiertelną melodię karabiny i pistolety maszynowe. Zapach kordytu i proszu jest oszałamiający. Partyzanci kładą trupem kilku milicjantów i wdzierają się do lochów posterunku. Wyprowadzają dotkliwie pobitych, straszliwie zmęczonych towarzyszy walki. Są wśród nich kobiety. Sanitariuszki. Obok uwolnionych więźniów wyprowadzeni są jeńcy. Butni, jeszcze przed momentem członkowie aparatu bezpieczeństwa nie są już pewni siebie. Są przerażeni. Czy czeka ich kula w łeb? W katowni był ktoś jeszcze. To niemieccy zbrodniarze wojenni, których ironia historii posadziła tuż obok członków zbrojnego podziemia. "Żołnierze Wyklęci" strzelają na wiwat i przepędzają jeńców. Chwilę później motor ciężarówki ponownie ożywa. Partyzanci umykają w leśną gęstwinę.

Nie jest to koniec atrakcji tego dnia. Na raciborzan czekała jeszcze jedna rekonstrukcja. Tym razem wzięto na cel czasy współczesne. W jednym z budynków schronienie znaleźli terroryści. Są zdesperowani. Uzbrojeni i potwornie niebezpieczni. Mają zakładników. Na cel wzięli ich członkowie oddziałów specjalnych. Planowana akcja jest niezwykle przemyślana. Bierze w  niej udział wiele osób. Głównym elementem, na którzy liczą antyterroryści jest zaskoczenie. Z kosza pobliskiego dźwigu rozlega się terkot automatu. Jednocześnie na plac wjeźdża nowoczesna furgonetka, z której wypadają zakamuflowane osoby. Obraz niknie w mgle spowodowanej wybuchem granatu dymnego. Krótkie, celne serie z pistoletów maszynowych sieją spustoszenie. Zakładnicy są błyskawicznie transportowani do furgonetki i przewiezieni do bezpiecznego miejsca. Akcja trwa minutę, możę dwie.

Uroczystościom towarzyszyła dużą frekwencja. Byli także najmłodsi.

 

Na dziedzińcu oprócz insenizacji raciborzanie mają jeszcze wiele okazji, by się rozerwać. Króluje piknikowa atmosfera. Swój sprzęt pokazują członkowie formacji "Strzelec" z Wodzisławia Śląskiego. Serwowana jest wojskowa gorchówka. Można "przekręcić" ze starego wojskowowego aparatu telfonicznego. Przymierzyć maskę gazową. 

W niedzielę celebrowana była Msza Święta w intencji Żołnierzy Wyklętych.

 

Więcej zdjęć zobaczyć można na miejskim facebooku.

do góry